piątek, 17 października 2008

paskudny tydzień

czwartek, 9 października
w robocie do późna, nerwy i szaleństwo
piątek, 10 października
w robocie do późna, nerwy i szaleństwo
obejrzałem do końca "The Spy Who Loved Me" — nie pomogło; piszą, że to jeden z najlepszych, ale ja zdecydowanie stawiam na Moonraker
Barbara Bach
rzecz jasna major Amasowa nie wytrzymuje porównania z osobistym pilotem Stromberga

Caroline Munro
wreszcie sobota, przez te nerwówkę obudziłem się wcześniepotem zająłem się pracą twórczą — kolejna piosenka na rozkładówce
wieczorem zaskakujący mecz Polska-Czechy, zaskakujący, bo tak dobrze grającej reprezentacji nie widziałem już dawno, no i wynik: 2:1 dla nas, choć w końcówce znowu trochę nerwów
niedziela spokojna, bez grzybów, w piątek obejrzeliśmy "Dziecko Rosemary", chcieliśmy też "Chinatown", ale cóś głos nie chodzi
zatem padło na film "XXY" argentyńsko-hiszpański o hermafrodycie — mocny film, temat mocny, film niezły, w sumie nieźle skręcony (klimat przygnebienia — tak podobny do polskiego — podobny jak w Bombon El Perro), powiedziałem w domu, że taki film na pewno nie powstałby w Polsce, po czym czytam na formu filmu:

"Zboczony i obrzydliwy!Piszę jeszcze raz, bo jacyś miłośnicy &#$$%^ zgłosili mój wpis do usunięcia:/ Film ten żadnych głębszych treści nie przekazuje poza jednym - kto, komu i jak wsadzi. Reżyser swoje chore fantazje mógł realizować w innym gatunku filmu, a nie w pseudodramacie. Jeszcze jedno, jakaś pokręcona osoba ( odpowiadająca na mój wpis)porównała homo do hetero...Zboczenia i choroby nie można jednak porównywać do normalności - nic tego nie zmieni, nawet tak modna teraz poprawność polityczna i moda. Film o wkładaniu siusiaka drugiemu facetowi nie można nazwać dramatem!"

pozdrowienia dla rodaków!

"The cars that ate Paris" Petera Weira (tak, tego Weira) był co najmniej dziwny; taki horror komediowy z odrobiną makabry, jako żywo przypominający wczesne filmy Petera Jacksona


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nie zazdroszczę takiego tygodnia. Mój był jednak dużo ciekawszy, choć też lekko męczący. Pozdrowienia