środa, 29 października 2008

aneks do gruczołów

w ogóle, wtorek, 21 października
z ostatnich kiepskich horrorów najlepsze wrażenie zrobił na mnie wczorajszy film "Teeth": dobrze skreślony, na początku całkiem sprawnie udawał historię młodzieżową, postacie wyraziste, a okazało się to być w konsekwencji komediowym horrorem — zresztą zakończenie wyraźnie na to wskazuje; kilka scen (szczególnie te w na sali operacyjnej) wybitnych, z humorem; początkowo oczywiście nie wiedziałem w czym rzecz (taki dramatyzm młodzieńczych rozterek z obrazem rodziny w trudnym okresie), rzecz jasna najsłabiej jest z samym pomysłem, ale jak już się do tego przyzwyczaić, to historyjka logicznie się pokrywa (dosłownie i w przenośni)
próba całkiem ok, najpierw zrobiliśmy szlif "new order" i "prezydentów" — same numery chyba niezłe; potem przegląd tygodnia, czyli pojechaliśmy z materiałem po całości, "prawdziwy rock" UMImy łupać całkiem dobrze


na zakończenie poćwiczyliśmy nowy pomysł, który zarzucił johny na początku próby, zrobimy z tego numer w stylu Ash, opracowaliśmy sprytne beczki:
pa ba ta dam!
pa ba ta dam!
pa ba ta dam!
pa ba ta dam!
a potem wchodzi hi-hat ze stopą, mjodzio

środa luz, zacząłem robić "pick me up" (nie po kolei, bo wcześniej szło "my best enemy")zarzuciłem nietypowe rozwiązanie na perkusję, stopa, werbel, hi-hat pośrodku, tylko ride wyrzucony na prawo, brzmienie werbla i hi-hatu dopasowane do charakterystyki Sonic Youth, a potem okazało się, że właściwie z gitarami nic nie muszę robić, bo niemal idelanie wpasowują się w "pomroczność" i brudy jazgotów i drobnych pasaży po pojedynczych dźwiękach, na koniec odjazd, ale muszę zarejestrować z innej karty


czwartek, 23 października
padło na "my best enemy"; nie było lekko, co prawda perkusja ma być nieco emo, ale jest bardziej wczesny grunge, rozwiązanie jest ekstremalne, ale wbrew pozorom czytelne, stopa i beczki rozłożone w pogłosie i panoramie dają czadu, ale całość musiałem ściszyć, więc perkusja stanowi bardziej tło; wreszcie udało się ładnie uwypuklić sprzężenia, ale chyba będę musiał ściszyć hi-hat, szumi potężnie na lewej flance, ale...


trochę za dużo nawaliliśmy tych gitar, ale szkoda mi ich wyrzucać
teraz zabiorę się za motyw dyskotekowy — jednak każda zmiana (zaznaczenie gitary w stereo, normalizacja pliku, obcięcie basów) powoduje różnicę: kiedyś lubiłem czyste ścieżki zgrane na żywo, rozkładamy kanały prawy, lewy, pośrodku i wszystkie grają — teraz jednak lekka obróbka sprawia, że milej mi się słucha


wieczorem obejrzeliśmy "The invasion" z Kidmanową zrobioną trochę na Marylin (szeptała, szeptała) oraz nowym Bondem (2007 rok); pomysł niezły, film jako mieszanina thrillera o proweniencji horrowej trzymał w napięciu, chociaż błędy niekonsekwencji były, a twórcy tradycyjnie zaserwowali nam bieg ze strzelaniną w końcowej 1/3 filmu (jakby nie można było się bez tego obejść); oczywiście skończyło się dobrze, jakieś podteksty dotyczące ludzkiej osobowości w formie dla licealistów (można sobie darować); co innego przykuło moją uwagę:

"po jaki ch.. obcy mieliby kolonizować ziemię, skoro z tego prymitywnego przedstawienia obcej cywilizacji wynika, że interesuje ich tylko rozmnażanie oraz niewyjaśniona komitywa umysłów łączących się w jeden organizm? no właśnie, a gdyby tak im się udało, to co dalej?"

dupa!
tu jeszcze w ramach remanentów do gruczołów (Gemma Atkinson — Atkinson named to The 50 Sexiest WAGs of World Football list?):

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Dzięki za sportsmenki, przede wszystkim za paragwajską oszczepniczkę. Posłucham sobie kiedyś tych nagrań, porównując z blogiem: gdzie sonikjufy, gdzie grandż, a gdzie bardziej emokor. Czadu!