środa, 13 grudnia 2023

 


jesień 2023 (happysad support tour), wow
a w czterdzieste dziewiąte zrobiłem breaka jc 123
tak się żyje!


wtorek, 3 października 2023

plik wszystkiego

 


lo-fijarz:
strefa przyjemności:
***
***
za te retro jednak lubię (nie obejrzę):
***
***
***
***
Heartattack #10 (1995) h/c
"This LP compilation started out as a benefit for HeartattaCk 'zine. Ebullition ended up getting far too much interest in the project, and half of the bands were moved to the Amnesia compilation."
***
Idle Wilds - Dumb, Gifted And Beautiful (1995)
odsłuchane
***
był też japoński noise-rock, ok, jest tu duży ładunek JSBE, zostaje
Jig Head - Lunker Killer Recordings 25 Songs & Rare! (1999)
***
Mancake - We Will Destroy You (1998)
no punk-rock, panie doktorze
***
La Rue Du Chat Qui Pêche (1993)
cóż za wczesne lata 90! Suede, The Cure itp. wcześniaczki brit-rocka, profesjonalne te zespoły są, i emocjonalność w pop wokalach
zostawiłem se: 
15 Boyracer - Black Fantastic Splitting
16 Action Painting! - Classical Music
***
Modest Mouse - Tube Fruit, All Smiles and Chocolate (1993)
no bez przesady
***
nie wiem, czemu to miałem
***
Penthouse - Gutter Erotica (1997)
wspaniaaaaałe: JSBE + Jesus Lizard w jednym!
***
Spring Offensive NME (1999)
a tam takie tuzy: Suede, Pavement, Basement Jaxx, Underworld, Mogwai, Sebadoh, Super Fury Animals, Flaming Lips, Travis, w zasadzie powinno się zostawić potomności jako przykład alternatywy na salonach, ale to już jest takie stare po latach
***
That's It -  Really (1991)
niby rock, a jednak staroć, może to zabrzmi kontrowersyjnie, ale to połączenie Guns'n'Roses z Fugazi
***
***
jest coś w tym: czy coś można wymyśleć w (indie)rocku - Bad History Month oraz Double Grave nie tyle mnie rozczarowali, co znudzili
***
***
tak mógłbym napisać, kiedy rzeczy były ważne albo bardzo ważne:
7 sierpnia
niby lato, a już jesień, wieje pada, grzyby - ruszyło 3 tyg. wcześniej
(zdjęcia z zeszłego roku - żal się robi)
ale to być może kwestia "Szczęk" albo "Goonies" (po raz pierwszy w ż), ale ze wszystkich pochłaniających mnie żądzy mam teraz ochotę na emocjonalne petardy z dzieciństwa/młodości, jak "Niekończąca się opowieść" czy "Fandango" - lista i tak już jest długa
przespawszy pół nocy, przypomniawszy sobie o nocowaniu na świeżym powietrzu (zimny wiatr na twarzy), jestem na najlepszym etapie pracy zawodowej, a przez te wakacje i tak już prokrastynuję wszystko (miksować to mi się w ogóle nie chcę)
więc albo idę w kino albo spojrzę, co mają fachowcy do powiedzenia w H3 - wolność wyboru oszałamia
a jak człowiek jest bardziej zmęczony, to takie nieprzespanie jest prawie odpowiednikiem bycia na haju - o ile akurat jest to potrzebne
z 1985 jest stos kultowych filmów, ba, z pierwszej setki to znam bardzo wiele
***
miałem wyrzucić, a słucham, nie wiem czemu, to taki rolling stonesowy rock z 90s, ci Szwedzi!
The Hardliners - ...Have Arrived (1993)
***
***
***
***
***
***
***
lo-fi + art-rock?
warto pamiętać:
***
***
***
(a jakbyśmy wszyscy kiedyś grali to samo)
***
nie będziemy trzymać, bo to Francuziki:
***
dwie pierwsze serie już mam, z tą zaczekam na integrala:
***
***
trochę czasu minęło:
***
***
***
***
***
Alicja Boratyn:
***
Stella Stevens
***
nie jest tak wyjątkowe:
ale płyty energetyczne i melodyjne, tak jakby emo-rock bez "tego" emo, czasem wokla kojarzy mi się z Karate (?) lub oczywiście coś, czego nie potrafię zidentyfikować, zaś nr są baaardzo długie na pierwszej płycie to są nr stricte Appleseed Cast
***
***
***
***


***
***
kiedyś mieli (miał kupować):
***
kiedyś to było
Moldy Peaches
***
***
***
wciąż warto pamiętać o RARELUST
***
***
już się nie bawię
***
***
do czytania (acz coś w temacie mam zaliczone):
***
kiedyś to też było:
*
***
***
***
dobra www do szukania indie (już nie szukam): http://www.deadpulpit.com/search?q=indie+rock
***
***
Yoshiyuki Takani
***
REMO USAI
***
***
***
***
się nakopiowałem, a to dopiero połowa pierwszego pliku .txt



piątek, 24 marca 2023

plik wszystkiego

 

wstęp filmu Syndera utwierdzi mnie, że jestem podatny na teorie spiskowe, ale mimo plastiku 90s obejrzałem z zaciekawieniem


natomiast serial (Damon Lindelof) to już była prawdziwa petarda scenariusza i gry aktorskiej (Jeremy Irons! Don Johnson) (dlatego okazało się, że dwukrotnie obejrzałem The Hunt z 2020)
***
i przez to przesłuchałem dyskografię Spooky Tooth:
***
to również dobra sensacja:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1508988,1,rejs-we-mgle.read
***
ciekawe, czy rzucali również kostką:
https://youtu.be/bFDMh_dyshY?t=25
***
co prawda następne miksowanie dopiero za kilka miesięcy, a poza tym już jestem za stary, by się czegoś nauczyć, ale przez chwilę mnie chwyciło na nowe zabawy z VST:
https://uptone.pl/studio/sprzet-studio/softube-przedstawia-plugin-atlantis-dual-chambers/
https://bedroomproducersblog.com/2022/11/02/mixing-music/
https://blog.landr.com/category/mixing-mastering/
https://www.soundgym.co/
(wow!)
***
***
mamy luty, ale nie doczytam, zresztą od 4 dni genialny śnieg i sanki:
***
dawno nie było:
***
***
Olga Gitkiewicz - Nie zdążę (2019)
***
sam jestem zdziwiony, że słuchałem:
https://slowdancerecords.bandcamp.com/album/signal
***
miara skucesu:
zresztą albo bez niej, sporo ich przesłuchałem, wyjątkowo live są lepsi
***
oglądanie jak tworzy się piosenka Pavement było niezłe,
ale charakter Malkmusa niszczy dobre wrażenie, stąd to jest fajniejsze:
https://youtu.be/n9igF4jyq5w
co przy okazji niweczy postfaktowe rozważania, że historia mogłaby się potoczyć inaczej:
są dodatkowe ciekawostki:
***
Lagry:
***
Acrobat Down - RE Dereliction (1999)
indie-rockowe emo z pianinkiem casio, 49 min na 12 piosenek - kiedyś to się nie oszczędzało, włączę ich do spoti, bo piosenkarscy są, chwilami sobie pozwalają na zdarcie gardła jak pierwsze SDRE (23 The Drudge March)
***
Amber Inn - All Roads Lead Home (1997)
h/c, więcej tu nie ma, brzmienie klarowne, werbel pod Helmet, czasami zaśpiewki Fugazi, kiedy grają wolno można to podciągnąć pod noise-rock
***
ana | anatol - enjoy life
***
Automatic  - Transmitter (1996)
australijski grunge-rock, jest klasa, rzetelność no i przede wszystkim profesjonalne nagranie, ale po kilku zaskokach ta rockowo-r'n'rollowa młócka nudnieje
***
Backwater -  Angels Are Cool (1996)
nie ma nigdzie w necie, a to stary, brzęczący rock alternatywny z UK (Northern Ireland), nieco chłodu w głosie (więc new-wave Joy Division), do tego punk
***
Daytona -  Chicane (1994)
damskie indie-shoegaze, bardziej płynne U2 z Kanady
***
Dinner Is Ruined - Wormpickers Brawl (1994)
eksperymentalny indie folk-rock, chwilami mógłby być Malkusem
***
ci gówniarze, i jeszcze: Recorded in our basement.
https://lifeguardband100.bandcamp.com/album/taking-radar-b-w-loose-cricket-2
acz ostatnia rzecz słabiej
***
Franky Flowers
te pierwsze piosenki były takie indie-obiecujące
***
straszy i śmieszy:
***
nawet realizatorzy są gwiazdami:
***
nie wiem czy w końcu ten folder mp3 usunąłem, czy nie, ale www z dystansem:
***
Bodeco - Callin' All Dogs (1995)
teoretycznie ciekawe, ale jak daleko od JSBE
***
Drill For Absentee - Circle Music (1998)
math-post-rock
***
Ether Net - Cyan (1995)
kanadyjski rock
***
Iceburn - Engine Kid (EP) (1994)
"grunge" grający King Crimson to nie dla mnie
***
z okazji mini maratonu ostatnich Allenów to Vittorio Storaro zrobił najwspanialsze kolory i światło jakie widziałem w filmie (Wonder Wheel)
***
napisali o "moim" kościele i "moim" realizatorze:
***
to było od Wilfully Obscure, akurat zbyt naiwne
Okay Paddy - The Cactus Has a Point (2006)
Where's the taste - to było dobre, prawie Built to Spill
Polara - Monongahela 7'' (1995)
Preston School of Industry - Goodbye to the Edge City ep (2001)
Preston School of Industry - The Idea of Fires ep (2001)
Preston School Of Industry - Live In Chicago 2002 Bootleg
Scott Kannberg jednak sroce spod ogona nie wypadł, poza oczywistymi niedostatkami wokalu, to tę muzykę miał obrobioną, np. live "Encyclopediac Knowledge Of" (zresztą live są lepsze niż studyjne, tam jest zbyt głupawy i paski) potrafi wyciągnąć długie, niemal hymniczne granie spod Neila Younga, potrafi też dobrze zabawiać publikę
(acz trochę śmieszne, że wyciągnął swoje deluxe jak Pavement
Polara - Monongahela 7'' (1995)
90-sowe Ash
Sammy - Babe Come Down 7'' (1993)
normalnie wczesny Pavement! szczególnie ten głos! ale konstrukcyjnie to takie, jak trzeba
Spatula - Even the Thorny Acacia (1994)
dawno nie słuchałem starego dobrego math-rocka, więc to było chwilowe objawienie (nieco sonicznych gitar, które natychmiast  bym chciał kopiować, nagrywać itd.), tak, Seam!
***
a to prawdziwa petarda:
***


wtorek, 7 lutego 2023

plik wszystkiego

Roy Budd - Paper Tiger

https://www.youtube.com/watch?v=UIsvjuBxJXs 

***

https://opole.tvp.pl/57782925/mroczne-dzielnice-nowy-port-orunia?fbclid=IwAR2-abht7p6WTTkjapmUw57zcNE9BjD-0eJ_VAnIkUK9anPCRzhvJ15sEeM

***

Marlon Williams, się człowiek szykował onegdaj

***

pewnie miałem zajrzeć:

***
kiedyś trzeba:
Jak robić przekręty? Poradnik dla dzieci
czytuję "Czułe słówka", ale czytałem też, że ci co lubią czytać, nie lubią tendencyjności
***
już mnie to nie interesowało, ale przy okazji tegorocznej edycji ligi mistrzów zbumelowałem sporo czasu na BCN i Juve (tradycyjnie uspokaja mnie matra Szpaku)
jak w temacie:
***
Unmasking Nichol Kessinger (Part 4) - tego też było kilka odcinków
***
Police Squad! (1982)
przeszałowe odkrycie
***
Hammerhead at Amphetamine Reptile Records 25th Anniversary:
***
właśnie, było minęło, a tu trzeba się spotkać, skoro byłem na koncercie Unsane w Drizzly Grizzly
***
***
słoneczko dzisiaj 16:06, ale chwilowo tej jesieni nie spadamy z klifu jak Patty Mills
swoją drogą, liczba nazwisk już nieobecnych w naszej lidze na n jest długa (spisać z palmy)
***
taki staroć:
***
a to też powód do spotkania:
ale Gdyni i stacji pomp tutaj nie ma:
może mi się to wszystko przywidziało:
już prawie kupowałem:
to też prawie:
tak to jest, jak się czyta onet:
***
ten klasyk prawie w pamięci:
***
czekałem, czekałem z kupnem/lekturą, a się doczekałem czego innego:
***
***
proszę proszę, kolejne 50 niżej, może jeszcze chwilę poczekam

***
lista może niepełna, ale kupiłem ten styl we wszystkich dekadach:
***
po ostatnim Paulu Thomasie Andersonie spieszył się nie będę, ale dla Joaquina łyknę
***
aaa, już wiem, "Tinder" tu się znalazł, ale długość listy jest mordercza:
***
do zaliczenia w całości dla wokalu Pindery (i okazyjne szaleństwa boksu na yt):
***
obejrzałem film o Lemmym i to się okazał smutny życiorys, ale kto by takiego nie chciał mieć, może ze 2 cytaty bym wyjął
też się mi przypomniało, że były 2 zabawne wstawki wygłupiającego się Seana Connery'ego w filmie o 007
***
spędzam popołudnia z Tove Ditlevsen, więc też trafiłem do:
***
musiałem skopiować z czatu, bo to ważne:
kurwa, hard-core'owe Oasis!
jak spojrzeć na foto, czy (broń boże!) nagrania live, to aż strach, ale płyta broni się całkiem nieźle, wcale nie nakłamali w swoim opisie:

***
nie znałem ani jednego, ani drugiego
***
ajajaj, ale się Żewłakow spocił przed wyjściem na transmisję
***
***
jeszcze ze dwa razy powinienem:
***
DODAX r.i.p, a to fajny serwis był, od 2017 kupę kasy u nich wydałem
***
niby z Kanady, a nie wygląda, ale miejscami bezczelnie ułożone:
***
zadałem sobie trud, ale to jest więcej pierdolenia niż muzyki:
ale to już chyba zeszło ze znajomych do pisania
lata minęły i idzie w słuchalność, odbiorcy trudnej muzyki kształtują się po 40+
(aczkolwiek Anatola lubię, Antoniego szanuję, a z Jakubem Lemiszewskim miałem miłe pogawędki)
***
pierwsze dwa numery (Japandroidsowy i następny) zrobiły na mnie duże wrażenie, szczególnie, że: rec: diy
robi wrażenie, po raz kolejny robota, mix/master: Łukasz Ciszak
acz słyszałem opinię, że to jednak nie jest intuicyjne
***
nawet wiem, czemu tu byłem:
***
po prostu pełen chill, jak na włoskim filmie erotycznym:
***
z braku miejsca na dysku uznaję, że www będzie wiecznie; mp3:
A Means To An End (The Music Of Joy Division) (1995) = chyba raczej zbędne, nudnawe, slow-core'owe Low czy Codeine dają radę
An Ocean Of Doubt (The Emo Diaries • Chapter Four) (1999) = tego wcześniej nie miałem, niby wszystko fajne, ale nic wyróżniającego, hitu brak, powtarzalne brzmienia i konstrukcje, żadnego bandu nie znam, Flux Capacitor - Sasshe 11:54 - to chyba tylko raz we wszechświecie
Brilliantine - My life and the Beautiful Game (1999) = kolejny lo-fi Folk Implosion itp., rok nieco na to wskazuje, nieco popu Experimental Pop Band, ale bez drive'u
Dr. Martens Capitol Records Music Sampler (1998) = czasy, kiedy muzyka mainstreamowa bywała "niewinna", gdzie alternatywna młodzież łączyła się z rockiem, popem, amerykańskim punkiem, ska, rapem i dobrze zrobioną piosenką (nawet Foo Fighters tutaj dobrze grają), z punktu widzenia muzyki "ambitnej" po latach jest to dziwaczna rzecz, choć wykonawcy znaczący: Supergrass, Dandy Warhols (myślę, że ich bezczelność i umiejętność korzystania z klasyki jest niedoceniana, Everclear; pierwsza minuta "Monster Truck" Plastilina Mosh to wzorzec MTV 90s (z tego nurtu w pamięci ostał nam się ino Beck), i nazwy zespołu nikt nie pamięta, ale "Save Tonight" każdy zanuci!
***
post-Cream'owo przeczytałem, posłuchałem, nie ma do czego wracać:
***
na zakończenie roku nie będzie podsumowania, bo już kolejnych 20 okienek niezamkniętych; tak się trzeba nie bać śpiewać!
***