czwartek, 20 października 2016

Bohumil Hrabal, Schizofreniczna ewangelia (1969-2007)




nie jest tak żarówiaste jak ta okładka (nieaktualne)
ogólnie: cwany mistrz słowa, znakomicie się cedzi, jak na pierwszy raz to jestem pod wrażeniem, jakkolwiek historycznie opisywane epoki są dość niedzisiejsze, to jednak czas przedstawiony wygląda bardzo nie/przyjemnie (uwzględniając okoliczności), nie wiem, co dokładnie teraz marudzę, wcześniej poszło łatwiej:
"ten Hrabal to artysta, ale chwilami zbyt hermetyczny w swoich praskich przygodach, acz stryj Pepin robi swoje"


 

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

no nareszcie, wielki powrót, co się działo Panie Dziejku?

vreen pisze...

najpierw byłem w tyrce, potem na urlopie z młodzieżą, a teraz w tyrce, na wolne muszę chwilę zaczekać (jakieś 14 lat)

Anonimowy pisze...

e, przed 18ką puścisz go chyba na kolonie co? :) adhd skąd ten pesymizm? myślę, że wystarczy z 10 lat jeszcze!

Anonimowy pisze...

o! podpisałem się w środku wypowiedzi, bardzo ciekawie.

vreen pisze...

puszczę go na obóz, wojskowy
(przejaśniło się, więc i mi poprawiło)