żyjemy w epoce naprawdę krótkich realeasów, stąd każda wędrówka po setliście spoti obiecuje niespodzianki, które mogą nie przetrwać następnego kwartału, np.
Hank
są młodzi (chyba), mają świetne foto
muzykę oczywiście też, zobaczymy się później
https://hankbandhank.bandcamp.com/
***
następnie wskakuje nowozelandzkie Office Dog, na których zachorowałem, bo miałem subskrypcję country'owego New West, którzy (ci pierwsi) są na zabój, absolutny emo fenomen (na razie jestem na 100% w winylach – koszty były, ale ja przecież nie dbam o koszta)
absolutnie mnie fascynuje jak się nagrali, to brzmienie i miks jest mokrym snem
***
(oczywiście od jakiegoś miesiąca jestem znowu na wojnie, co mocno zaburza mi zmysły)
***
C Turtle znam oczywiście na pamięć, poza tym że jest dobre, to czasami bywa zabawne
***
Van Houten

jest pierdolonen absoluten
(ceny niezmierzone) ale warstwy doświadczeń, które cynicznie (zapewne) wykorzystują w twórczości, w dodatku absolutnie bez skazy, są tak oszałamiające, że trudno mi zareagować inaczej niż uwielbieniem, kurwa, jaka tam jest produkcja i precyzja wykonania bez żadnego zbędnego dźwięku – odkrycie sprzed 3 dni
https://vanhoutenuk.bandcamp.com/album/the-tallest-room-expanded-edition
***
A Country and Western to już oczywisty klasyk (równie drogi), cieszy się niesłabnącą popularnością (33 tys.) (zasłużenie), cudowne miękkie naturalne brzmienie, nieskrępowane wokale (Pavement), ale podwojone (Sebadoh) i wszystko jest tematycznie dopasowane, nawet zagrają 19 marca w Foto Club w Philadelphii, co jest kolejnym przykładem na to, że łykam internetowe wieści wbrew ich realnym oddziaływaniom

no ale skoro to jest lepsze niż światowa czołówka, to czy powinienem się martwić?
***
jest też Cardinals (takie sobie ok, ale gitarowo idą pod wczesne Radiohead)
***
uogólniając, to jest ważne, bo kiedyś śledziłem wszystkie single jakiegoś zespołu z SF (zasięgi i wrażenie), który zresztą obudził we mnie wolność free-grania (tzn. też tak chcę!), to było wspaniałe, genialne i nagle jest tylko historią
pewnie lata 60 w UK musiały być niezłe
***
to był mój dzisiejszy live, a teraz idę na minionki (ale one jako one), bo jutro zabierają mi komp