poniedziałek, 7 września 2015

Odcinek z ostatkami



3 lipca, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca rozpoczynamy chyba weekend.

choroba owa może polegać na tym, że idę spać wkurwiony i wstaję wkurwiony, potem jeszcze się nakręcam i bardziej wkurwiam, że jak już tu przyjadę, to jestem kurwa w rozsypce i każdy telefon doprowadza mnie do szału (wkurwienia)
***
tymczasem byłem wcześniej
zakupy w biedrze (wypas)
a na śniadanie zjadłem loda
cześć piątek
***
czuję lato
bo jest lato
***
aaaa, właśnie, nie ma sly newsletterów!
***
śniadanie i rym z okazji piątku:
chleb i kiełbasa są dobre na mego kutasa
***
na pohybel:
wypełniam pliki i kontynuuję wyliczenia
***
Chris Schlarb — Twilight and Ghost Stories
taka płyta mi się spodobała
***
nie pamiętam nie pamiętam nie pamiętam



4 lipca, sobota

Odcinek z upałem 1.

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zwozimy telewizor.



5 lipca, niedziela

Odcinek z upałem 2.

My drogi i Miłościwie Nam Panująca nagrywamy kasety.

miałem wyliczone 560 minut, ale znowu coś nie zagrało
niemniej kilka nowych kaset shoe-rockowych, będzie smacznie



6 lipca, poniedziałek

Odcinek z ostatkami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zaczynamy "zabawę".

Dzień na pełnej kurwie, ale przynajmniej wszystko zrobiłem, wcześniej niż bywało. Sprawy udało się sprzedać i załatwić. Nie zostało wiele. Rozpocząłem świętowanie.
***
L'espion (The Defector) (1966)
zacząłem, i słonie na wybiegu w zoo — zapamiętałem na chwilę
***
Pani fryzjerka pamięta pieczarkę, ale nie ma czasu.
Druga ma za chwilę, trzecia była po jedzeniu.
Zatem mała pizza na trawie (jeszcze wtedy nie padało), białe karteczki na winietki. Na wojskowo po męsku za 17 zeta, szybko, bez czułości, piwo w parku, witaj wolności, jeszcze kawałek lata.
Wracam na wro i wracamy do domu.
Mam fart i jeszcze nie muszę dyżurować.


7 lipca, wtorek

Odcinek z pierwszym wolnym

My drogi i Miłościwie Nam Panująca jeździmy przez dzień cały.

Zaczęliśmy od pidżi, potem dajemy dziecko w zastaw na 3 ha.
Zaliczamy Olszynkę, a tam nikogo nie ma.
Zaliczamy Stogi, tam pierwej nikogo nie ma, ale jest zupa.
Zabieramy.
Ciasta na telefon i esa.
Odpoczywamy chwilę w ogrodzie, są czereśnie.
Paulina na mieście (= urodziny).
Ale mi wieczór minął, że hej. Pewnie walczyłem z telewizorem.
Odcinek, ból głowy i dyżur.



8 lipca, środa

Odcinek z napletówką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca jesteśmy pod wieczór na serialu.

Ranek bardzo nie wyszedł (chociaż dyżur akurat tak), ale jak już wybrałaś się na wstępne malunki, dzień nam poszedł lepiej. Obczajałem z dzieckiem, które bluraye można obejrzeć w języku polskim. Oraz porno.
Urodziny nie wyszły tak jak trzeba, prawie w ogóle nie wyszły.
Następnie długaśny spacer przez Oliwę (znalazłem szeroki zjazd), ale późno i już bez obiadu.
Pijemy z Jerzym piwo, szykujemy się na Szwecję oraz sobotę. Ja piję za dwóch, ale bez konsekwencji (teraz), ostatni rzut po żydowsku, drogie nalewki, lecz bardzo smaczne (napletówka i paprykówka).
Ponieważ poruszywszy wszystkie życiowe tematy (z podstawówką włącznie) skończyliśmy wcześnie, wracając zahaczyłem o warzywniak i zrobiłem starą trasę z kasetą. Jak za młodych czasów. (kaseta shoe + Fat History, same dobre).
Dobry wieczór, i odcinek.


9 lipca, czwartek

Odcinek z owocami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zawozimy wódę.

Drugi dzień z marudnym dzieckiem.
Ja oczywiście odpoczywałem rano po wczorajszym (na luzaku).
Wiał ciepły wiatr przez okno, byłem na plaży w ciepłym kraju (=takie senne wspomnienie).
Dziecko dało się wykiwać na 5 minut (od obowiązku do obowiązku).
Winietki.
Wpierw z wózkiem na zakupy. Dziecku podobało się w sklepie (=lepiej). Wiele ciężarów zakupiliśmy, w domu obiad stary zjedliśmy (zupa). Na spacerze dziecko od razu w kimę, więc szkoda, że nie mogłem być dłużej.
Cisco Pike (1972)
dobry Kriss Kristoferson zły Gene Hackman — mogę opisać (potem) łącznie z Five Easy Pieces (1970) — te same czasy, te same miejsca, te same dramaty, inne ale te same, wiadomo: dramat
***
pakuję długo a gęsto wszystkie flaszki, jedziemy poprzez wro, wieje, wypakowujemy flaszki, łatwo poszło, wracamy ciut po 20, akurat na wieczorne czynności
wyrabiamy się i podążam na "próbę", w Oliwie pada, mieszkanie Gośki wciąż roztacza (bez roztoczy) urok
wypłaciłem mega kasy
przerobiliśmy wszystko co trza, E w humorze, nawet posłuchaliśmy muzy różnej/naszej, JZTZ 2 będzie ok, Umpa 2 jednak wstyd, ale wciąż porównuję nie z tym, co trza
powrót ostatnim dziennym, książka ta sama, kaseta ta sama
dyżur spokojny, ranek już niewyspany


10 lipca, piątek

Odcinek z ciastami?

My drogi i Miłościwie Nam Panująca masz panieńskie.

Ranek jeszcze jako tako + kiełbasa z wody (pamiętaj) na śniadanie.
Do śniadania oglądam (reklama Dr No — obejrzeć).
Dziecko zdrzemnęło się w aucie.
Na Chełmie nic nie wiedzieli, ale zapłaciłem po telefonie.
Dziecko nie daje żyć, alebo wszystkie zabawki się znudziły albo wymaga nieustannej obecności i aktywności.
Jesz na obiad kalafiora, ja pączka z budyniem.
Skarpetki na jutro dla mnie masz.
***
Wojtowie przynieśli fleminga kiedy ja miałem swoje kawalerskie z młodym.
Ale wieczór z dzieckiem okazał się łaskawy, tzn. dziecko. Bawiliśmy się udanie, zaliczyłem YOLT, a następnie z dodatkowymi subbuferami najbardziej pożądany letni odcinek LALD i poszedłem grzecznie spać.


11 lipca, sobota

Odcinek z estetycznym zakończeniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca się ślubujemy.

W poranek było wszystko zaplanowane:
sobota, 11.07.2015
7:00 — pobudka, prysznic, ew. dopakowanie
7:50
śniadanie
8:20
wyjazd z Tymem na Wro
9:00
fryzjer (Focha) Tata wiezie
10:20
kosmetyczka (w domu)
11:00
Kwiaciarnia, odebrać bukiety (panna młoda + świadkowa) i kwiatki do butonierki (pan młody i świadek)
11:30
Agnieszka przyjeżdżaj! Tata przywiezie   
     
godzina na ubieranie toczka
12:30
Tata wiezie nasz 3
13:00
urząd
13:20
szlus
***
cały poranek sprawnie i ciasta przyjechali
bus również, potem było trochę nudno, bym się spalił przy tańcu
szczęśliwie już potem można było tylko jeść
stoliki były dopasowane, jedni się bawili inni nie
ogródek piwny wypalił, a dziewczyny nie piły wina, więc piwo się skończyło
***
nie bawiłem się dobrze, raczej przymusowo (bez alkoholu, no wiesz), zabawy (nieco późno) mnie cieszyły, występik ok, obżarty na maksa
tort pyszny, a część rzeczy nas ominęło
***
końcówka na pusto, w ogóle to bardzo grzeczne wesele było, wszyscy zwinęli się po północy
ja też


12 lipca, niedziela

Odcinek z rozprowadzaniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca objechaliśmy wszystkich.
ego Gaia, ubi Gaius, on Janusz

Dziecko (poprzedniego dnia osowiałe) wstało rano i poznało mamę.
Poranne trudności, pokój dokumentują foty. Hotelowe. Jakbyśmy na wakacjach byli. Po nocy pospałaś, ja wytrzymałem, akurat zebraliśmy się przed końcem doby hotelowej, ale śniadań już nie mieli. Jemy sałatki, a ja czuję się zanadto wyluzowany, więc barszczu i kwiatów zabrakło.
Dziadkowie spakowali wszystko i pojechalim z pudełkami na wro.
***
Całą resztę dnia rozwoziliśmy/roznosiliśmy żarcie po znajomych. Śmiesznie było parę domów dalej — rodzinnie że hej.
Wymęczyliśmy się tym dniem ciut, wreszcie kolejna podróż z towarami, tym razem do domu. Kwiaty, kwiaty, żarcie. Jest tort!
Dewolaje od vreena.
Zrobił się strasznie późny wieczór, (byłem na działce?), wszędzie pełno towaru. Mieszkanie ciemne, robię foty ciemne, wszystko czytamy i rozpakowujemy, na pełnym zmęczeniu, karteczki, życzenia, prezenty, jakby święta.
Przypomniał mi się wieczór z wakacji w USA, kiedy też tak podjarany pokazywałem, pokazywałem i pokazywałem, a spać się chce. Dostałem dyspensę, ale to było już tylko do snu.



13 lipca, poniedziałek

Odcinek z odrobieniem cudzych Stogów

a zatę Żono ma, znowu nie ma nas w domu.

Ranek przeputany, jedziemy na 14.
Od czasu chwilowego posiadania telewizora okołoplazmowego oglądam całymi dniami wszystkie (WSZYSTKIE) 007, blueraye tego wymagają, obraz jest perfekcyjny
Zrobiliśmy lody, zakupy, rozmówki, zdjęcia, nawet dziecko (choć miało chwile ryczenia) jakoś przetrwało.
coś nas potem zajmowało, ale cóż
podejmujemy decyzje
truskawx?




Brak komentarzy: