wtorek, 16 czerwca 2015

Odcinek z juwenaliami



30 maja, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca na sobocie.

"Mamo wstawaj! już piąta!", skoro już otworzyłaś oko.
Poranne bułki, południowe zakupy w osso (znowu rzucili wszystkiego), popołudniowy spacer z przeszkadzajkami.
Lody i piwo było, ale dziecko przeszkodziło w nastroju (karmienie na pniaku), a akumulatorki się wyczerpały, łee.
Pokroiłem sałatkę, taką klasyczną, babcia dzisiaj lepiej.
Wracamy na wieczorne, wybywasz.
Uznałem, że czas powycinać, przy okazji przypominam sobie, jak świetne są te filmy szpiegowskie, że hej.
Noc bardzo dobra.


31 maja, niedziela

Odcinek z kompostownikiem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spacerujemy x 2.

Jon Spencer Blues Explosion — Now I Got Worry ... LP — nie udało się kupić za 15. Zatem czekam, co przyszłość pokaże.
Jednojajeczne omlecię, sałatka, wypaśnie.
Potem marnujemy czas czekając na gości, wycieczka z psem, ja walczę ze zgnilizną i robakami. Kompostownik stoi, wygląda, a nawet przerabia, brawo dla niego (np. zeszłorocznych jabłek już nie ma). Pogryziony przez mrówki.
Obiad, spacer z drogimi lodami, Strzyża się pokazuje, wieczorne czynności i lenistwo = nie koszę.
Zacząłem
OSS 117: Rio ne répond plus (2009)
głupie, mnie bawi, zabawy z kadrowaniem, 60s


1 czerwca, poniedziałek

Odcinek z truskawkami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca przeczekaliśmy dentystę.

Roberto Bolano, 2666, bardzo dużo stron, super lubię
***
"Nash był bogiem pick’and rolla, wszyscy pamiętamy dowcip, że byłby w stanie go zagrać nawet z drzewem".
***
przypomniało mi się posiadanie league passa — świetna sprawa, tyle że w obecnych warunkach nieprzydatna, ale co się naoglądałem/nasłuchałem przez pół roku, to moje
***
biedroneczka była, tyle że deszcz zaczął kropić, a ja dzisiaj na krótkich gaciach
***
24.02.2015 Cavs-Pistons
ciekawe, czemu to mam, potem doczytam
***
zjadłem z płaskiego talerza całą sałatę rzymską = obżarty do późnego popołudnia, no bo rożek też był
***
strach przed dentystą jest, a jakże, ale sobie zrekompensuję
***
i było pozwolenie, więc biorę wolne na pobożymciele
***
wieczór i poranek bogaty we wspomnienia:
dentysta (wiadomo) (godzinę to trwało i nie było bezboleśnie) (do tego wyjazdy, wakacje, zdjęcia, Madryt), ów widmowy budynek usługowo-handlowy, coraz bardziej opustoszały, trudno zgadnąć z czego się utrzymuje
ścieżki przetarte, zabłocone, też wiadomo
przypomniało mi się, że jeździłem na rowerze, i robiłem wyczyny rekordy!
że też człowiek miał czas wtedy na to, zdaje się, że to były te chwile kojarzone z dzieciństwem (lato), czasu cholernie dużo, tylko nie ma co z nim zrobić, nikogo nie ma boisku, wszyscy gdzieś poszli
***
sposób na zimne piwo po muzułmańsku: przez godzinę trzymać w zamrażalniku, następnie owinąć foliakiem, następnie owinąć materiałem grubszym, grubo, po 2,5 godzinie wciąż extra zimne, zmraża dłonie
***
białe słodkie i półsłodkie się cenią i nie są tanie, szkoda, znaleziony dawno nie widziany fafkulce
***
park mi wyrósł już na pełne zielone lato, wspaniale, tylko kropi
***
i skoro były po 4 zeta, kupiłem 16 kg, przytachałem do domu (wro) 23 kg, czego to człowiek nie zrobi, żeby się napić
zjadłem prawie wszystko, co było, co miałem nie zjeść (aczkolwiek po tamtej sałacie...)
***
wieczorne nam się przesunęły, potem tańcowałem przy muzyce (fat history month), obierając truskawki, miła zabawa, usystematyzowana, wypracowane sposoby


2 czerwca, wtorek

Odcinek z truskawkami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca leżakujemy z dzidzią.

I idę i słucham Karate, sobie przypomniałem te zgrywane kasety oraz koncert w Poznaniu. Hah, przecież rozmawiałem z Geoffem Fariną.
Przygody, przygody.
***
no, wreszcie coś miłego:
Cotillon — Cotillon (2015, Burger Records)
indie, dreamy, r'n'roll, wszystko w okolicach Deerhunter
***
przypomniało mi się, że z okien auta widziałem typa, który miał podwiniętą nogawkę jak murzyni tam w stanach
i przypomniałem sobie, jak chłopaki czas wolny spędzają po prostu siedząć w trójkę, czwórkę na kanapie, nic nie robiąc, opowiadając pierdoły
co wyglądało zupełnie inaczej od spędzania czasu przez przedstawicieli bloku wschodniego, piesze i rowerowe wycieczki w każdej wolnej chwili, tudzieć ognisko i biwakowanie na świeżym powietrzu (też opowiadaliśmy pierdoły)
w sumie, pobiwakować mogę na działce nawet, przecież
***
w oczekiwaniu na finał nba nic się nie dzieje, dobrze, że są palmy, trochę o niczym, ale pomagają przetrwać
***
piekarnię jednak wyłączyli z zakresu tutaj w okolicy
przybyłem na wro, poleżeliśmy na trawie
tam trochę wiało, prócz tego to LATO!
wróciliśmy do domu na zakupy 5 kg cukru (+ drobiazgi)
z ponowienia miałem swój wieczór na truskawki, tańce i muzykie = zrobione
a to półsłodkie (bardzo słodkie) wino fr schłodzone, mi bardzo, bo sam takie generuję, brzmi mi bardzo owocowo


3 czerwca, środa

Odcinek z...

My drogi i Miłościwie Nam Panująca...

rzadki i niespotykany przypadek dobrego nastroju z rana
bawię się lekturą 2666, bo jest dobra, a i czasem zabawna
jest słońce i ciepło (lato!), więc na krótko
nawet oderwany wzrok od książki — przyglądałem się ludziom i okolicom
akurat 262, więc jazda Świętokrzyską, masarnia Janza, słonecznie = bezpiecznie
nieposiadanie kaca jest znakomitą nauczką (niezgorszy wieczór wczoraj)
***


4-7 czerwca, długi "weekend"

Odcinek ze straszliwym długim weekendem.

My drogi i Miłościwie Nam Panująca ominęło nas WSZYSTKO.



8 czerwca, poniedziałek

Odcinek z...

My drogi i Miłościwie Nam Panująca...

dobry humor z rana, wzruszyłem się
***
Finały NBA, mecz nr 2: Triple-double 39-16-11 LeBrona i banda wyrzutków bierze Alcatr… tzn Warriors. Dellavedova połknął Curry’ego.
Jak taka drużyna, w dodatku z Jamesem, który miał jeden z najmniej udanych crunchtime’ów w tym sezonie — nie mógł zdobyć punktów na Iguodali, był blokowany, nie trafiał rzutów z gry, rzutów wolnych — może pokonać „jeden z najlepszych teamów w historii” na jego parkiecie i teraz wracać do Cleveland z myślą „Czyli jest 1-1 i zrobiliśmy dwie dogrywki na wyjeździe. Co mówi Vegas?”.
***


9 czerwca, wtorek

Odcinek z...

My drogi i Miłościwie Nam Panująca...

z koszykarskiego obowiązku: wstałem
***
było na adrenalinie wczoraj, sporo emo z drugim meczem finału (ściągnąć!)
tylko z czytania na razie kojarzy mi się z NYK-Houston 3-4: defensywne morderstwo + zwycięstwo odrobiny talentu więcej, z tym, że Warriors mają go w pip
albo: czy drugi mecz był na miarę wolnych Nicka Andersona?
***
Spoon II z rana
dobrze z książką, pierwsza część gęstych wspaniałych 180 stron i wciąż wiem, że 4 x tyle przede mną
***
kupiłem kupną sałatkę
***


10 czerwca, środa

Odcinek z...

My drogi i Miłościwie Nam Panująca...

no to po wielkim zasuwaniu jak króliczek na duracelkach siadła ze mnie energia.
ale jest 2-1 czy będzie sensacja?) i będzie plik, więc będę oglądał, hah
***
uff, alem się wymęczył od zeszłej środy, a dzisiaj nie ma grania/picia
***
ha, zawoziliśmy kartony dla Przema!


16 czerwca, wtorek

Odcinek z...

My drogi i Miłościwie Nam Panująca...

i w ten sposób poniedziałkowe sly-vinyl mam odrobione
są dwie niespodzianki na przyszłość:

Frog — Kind of Blah // Black Vinyl LP (Audio Antihero, 2015)
Shlohmo — Bad Vibes // Black Vinyl 2xLP (2011)

***
oczywiście tyramy, ale dzisiaj mniej (bo piszę) (wpisuję od tyłu, wiele zapomniałem)
***
Copa America to już nie mój turniej (zaskoczyli mnie rozpoczęciem tegoż!), ale dzisiaj nawet przejrzałem skróty, wobec nadchodzącej posuchy nba, będę śledził, a w europejskiej porze obejrzę
Polska-Gruzja ominąłem
***
Japońce już podobno idą, to ja se poszukam

***
dzisiaj to nawet niemal przegapiłem przystanek czytając



15 czerwca, poniedziałek

Odcinek z garścią poziomek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca tym razem prace nad ostatnim numerem.

wcześnie do snu, bym się wyspał
meczu ciut
podlewanie na zimno, poziomki pachną, czarne porzeczki (mało) spadają, lubię, rzadko jadam
lody + trusk. ciepł. — mała porcja
przywiozłem morele
jajecznica na dzikiej wędzonce
wieczorne muminki
kupiłem pudełko dwójkę
zdarzyła się biedra
tyraliśmy w tyrce
zaniosłem kasę do dziupleksu
Łapińscy rodzinnie (koło indiańskiej wioski)
nowe wieści/statusy z listy gości/okoliczności/kwiaciarnia
ach, było "smutno", bo cavs 2-3, na szczęście nie wstawałem
a pena zapomniałem (katastrofa!)


14 czerwca, niedziela

Odcinek z JZTZ

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z dwoma spacerami

wróciłem po spotkaniu towarzyskim i uwolniony zaszyłem się w necie aż do północy
gadanina, gadanina, jedzenie opiekanek i picie wina
jednak trochę wyrosłem z nierealnych karier muz.
spacer po kampusie
kuchnia na błysk
sucha pasza z cukinią
spacer z filmem (w całości) (dobrze)
Le Serpent (1973)
przedpołudnie minęło, że hej
nic nie robimy, jak to w życiu
i wstaliśmy po 11, takie czasy


13 czerwca, sobota

Odcinek z klasyką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca klasycznie sobota wyjazdowa.

mecz ominąłem, do spania się wziąłem
miałem myśl wspaniałą:
skrzydełka z rosołu w panierce z sezamem i na głęboki tłuszcz, a potem jeszcze frytki, mniam
była mini drzemka na kocu, zanim dziecko raczyło się obudzić w foteliku
słonecznie, ładnie, ciepło, lato
podlewanie
wypiłem piwa co trzeba, obiad był jak trzeba
zajrzałem na stary komp, ostatni save z H3 22 lipca 2014, znaczące/znaczone, czasy
a może bym sobie pograł?
i znowu wstaliśmy późno, my! dyżurujący! niezwykłe
załatwiłem piwonie i mięsny
dobra noc była


12 czerwca, piątek

Odcinek z ostatnim koszykówkarzem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca na noc do domu.

oczywiście bez szaleństw, jeno dyżur
na szczęście był Komeda 2 (głowica do odczyszczenia)
było na duże boisko, bez sensu, bieganina zamiast kosza, 131:131
trawa na wro, stary ogród idzie w odstawkę
tyramy
lato przyszło


11 czerwca, czwartek

Odcinek z czwartkowym próbowaniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca regularnie.

zdaje się, że musiało tak być, bo prócz tyrki pamiętam tylko, że mieliśmy zmęczone granko i tyle

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 



Brak komentarzy: