środa, 17 listopada 2010

wydarzeń moc + "las" II

poniedziałek, 8 listopada

Konfrontacja oczywiście nie była tak straszna, jak sobie to wypotworzyłem. U Endriusa miksowanie i śpiewanie. Musiałem odwołać środowe kręgle. Nie jestem pewien, co do refrenu "ślimaków", a nie mogę posłuchać, bo zostawiłem pędraka. Dżdżyście.

wtorek, 9 listopada
Dzisiaj dla potrzeb nastrojowo-energetycznych wymagałbym jakichś słodyczy. A w pracy nie mam. Dupa.

Haute Tension (2003). Slasher. Dla niepoznaki.

Zajrzałem na poważnie do "wściekłość & gniew". Na poważnie skończyło się "na poważnie", bo gitara była nagrywana najpierw, potem perkusja. Trochę przyciąłem. I w gruncie rzeczy riff jest tylko tłem do melodii i ogólnie wszystko ładnie się pokrywa.

środa, 10 listopada
Prawie piątek. Nastrój nieco nerwowy, ale co tam.
***
"# dodano: 10 listopada 2010 10:27
Doskonały tekst o meczu Miami - Utah. Gratulacje. Ja kibicuję Chicago i Utaho oraz Orlando. Kibicuję także Miami, ale nie wtedy jak gra przeciwko którejś z wymienionych 3 drużyn. Jak gra Utah z Orlando to kibicuję Orlando, jak gra Chicago z Utah to kibicuję Chicago, a jak gra Chicago z Orlando to kibicuję Chicago. Tyle może o sobie na początek.
autor: kolaszusza"

***
I jeszcze zacząłem trochę "Elankę" ciąć. Powolutku można się szykować do rzeźbienia czarnych parówek.

JAK ZWAŁ TAK ZWAŁ w klubie Buffet (teren Stoczni Gdańskiej), "wieczór" artystycznych doznań „Alchemia” pt.: „Anioły i diaboły”. Trochę się bałem o dojazd, ale spokojnie. Podobno fałszowaliśmy z Endriusem — ale ja w to nie wierzę. Agnieszka ("Źdźbło") i Gosia. Bębniarze byli. Właściwie mogłem wracać nocnym, ale postanowiłem sobie zrobić pieszy rajd do domu. W końcu byłem po piwie i miałem walkman. Euforycznie. Postanowiłem "zaliczyć" zdezelowany most na kanale Raduni ("co, je nie przejdę"). I oczywiście wrypałem się w dziurę. E, tylko jedną nogą. Euforycznie. Z innych przygód, postanowiłem sprawdzić los przy sklepie nocnym w tunelu w towarzystwie stada młodzieży w krótkich fryzurach (mieli też krótkie rękawki, ot wyskoczyli na chwilę z imprezki).

czwartek, 11 listopada, że wolne
Miami-Nets było proste i nudne. Thunder-Clippers (Durant v. Griffin) jest duuuużo lepsze, ale obraz haczy i nie zgadza się z dźwiękiem. Nie wiem kiedy obejrzę następny, bo zamknęli mi źródełko.
***
Kolejne fotki z ostrego cięcia na dzielni. (marnotrawstwo) (drewna). Nawet słońce wyszło na chwilkę. Pyszczku zrobiła placki ziemniaczane. Wypad plomby. Nie, nie od tego.


Brak komentarzy: