poniedziałek, 13 maja 2019

półfinały nba 2019




ekspresję z nba muszę wyrazić wpierw
półfinały skończyły się różnie, chwialmi po mojej myśli (z pewnością niezgodnie z typowaniem)
do muzyki wspaniałego "Divorzio all'italiana" (1961) szybko rekolekcjonuję

(1) Milwaukee Bucks vs. (4) Boston Celtics 4-1
ten zespół ze zdrowymi już gwiazdami miał wygrać 67 meczy, podobno, + ten młody skład, który tak świetnie sobie radził w zeszłym roku, nie zagrało, mam to obsłuchane w palmie, zatem pożegnanie dla Kyrie "flat-Earth" Irvinga i czekam na miejsce destynacji, pewna satysfakcja, że kolekcjoner picków w sumie pozostał z gorszą talią, o rosnącym na oczach Giannisie Antetokounmpo powinno jeszcze być, cała drużyna (George Hill!) przeszła się mocno po Celtics, zgrabnie, bezdyskusyjnie


(2) Toronto Raptors vs. (3) Philadelphia 76ers 4-3
oficjalnie nie dość, że PROCES zakończony, to jeszcze dodatki nie wypaliły (może niekoniecznie w twarz), o ile Jimmy Bucket się sprawdził, to Tobias Harris już nie aż tak bardzo, albo przynajmniej tego nie widziałem w play-off, no i tak to jest z żartownisiami i "dominatorami", dopóki czegoś nie udowodnią; tak jak żałuję połowy z tych 30 meczy Hansa w sezonie, kiedy wreszcie zagrał, i oglądałem na bieżąco, a potem dysk padł i NIE MAM, stąd żałuję, to Hans w sumie też padł, bo problemy zdrowotne chyba jednak nie zostały przezwyciężone ostatecznie, co źle rokuje dla przyszłości 76ers; ale ten tegoroczny eksperyment się nie udał, więc nie będzie ani tego składu, ani tego trenera, który ostatecznie się nie popisał; np. w Portland użyteczne są takie tuzy jak Zach Collins, Enes Kanter czy nawet dzisiaj Meyers Leonard, a tymczasem trzeba było ratować się Gregiem Monroe i nagle James Ennis był pewną opcją, a gdzie miejsce dla T.J. McConnella i innych rozwiązań? tyle strat i tyle zbiórek ofensywnych Toronto przy tak dużych facetach? strasznie to było denerwujące, więc za karę game winner i potworny śmiech Kawhia Leonarda
jedyne dobre, że przyszli na mecz i było zażarcie, a teraz będzie można czytać opcje i możliwości

(1) Golden State Warriors vs. (4) Houston Rockets 4-2
to w sumie bardzo zabawna historia z szóstym meczem i kontuzją Kevina "we don't need you bitch" Duranta - to po pierwsze, odnośnie spekulacji w przyszłości
po drugie, ten brak i jednocześnie powrót do niezwyciężonego stylu GSW popsuł cały plan Houston na ten mecz/serię, nie udało się, nawet nie było na styku, ale zdjęcie fajne, bohaterowie na tarczy, bo trzeba jeszcze kilku dopisać do tego składu: Eric Gordon, P.J. Tucker, Austin Rivers, Iman Shumpert (ostatni może niekoniecznie, ale przez sentyment do Króla), a i GAME of ZONES wspaniałe:
https://www.youtube.com/watch?v=6SGvnwsbf88

(2) Denver Nuggets vs. (3) Portland Trail Blazers 3-4
w którą stronę by nie poszło, byłbym zadowolony, ale przyznaję, że nabraniu doświadczenia i masie (dosłownie =  Nikola Jokić) talentu jestem poważnie zaskoczony, że Portland tak to zakończyli przekonująco, zwłaszcza wobec 3/17 Lillarda, i te 4 dogrywki, ale tu jest drużyna, brawo, z Denver, mimo że już znam, to wciąż są to zbyt małe nazwiska, drużyna właściwie potrzebuje jeno ogrania, prócz Paula Millsap to z szacunku dla dawnych czasów wspomnę Masona Plumlee; w tle pozostała historia Isaiaha Thomasa = ale to się już nie wróci

to to zrobione, brawo



Brak komentarzy: